Nowa era sztucznej inteligencji i kontrowersje wokół jej cenzury
Świat technologii, szczególnie w kontekście sztucznej inteligencji (AI), odgrywa coraz bardziej kluczową rolę w debatach politycznych i społecznych. Donald Trump, jako prezydent elekt, zgromadził wokół siebie grono wybitnych technologicznych przedsiębiorców z Doliny Krzemowej, takich jak Elon Musk, Marc Andreessen i David Sacks, aby doradzać mu w sprawach technologicznych. Jednym z głównych tematów, które pochłaniają tę grupę, jest problem „cenzury AI” – temat, który budzi ogromne emocje i kontrowersje.
Czy AI sprzyja cenzurze?
W dyskusjach na temat sztucznej inteligencji coraz częściej pojawia się pojęcie „cenzury AI”. Odnosi się ono do sytuacji, w której algorytmy i chatboty sztucznej inteligencji, opracowywane przez duże korporacje technologiczne, są programowane w sposób, który może faworyzować określone poglądy polityczne lub narzucać konkretne narracje. Krytycy nazywają to cenzurą, podczas gdy inni mogą określać to mianem moderacji treści – przy czym oba terminy mają różne konotacje. Problemem jest to, że odpowiedzi generowane przez AI są coraz częściej używane w sytuacjach wymagających obiektywizmu, np. podczas wydarzeń na żywo lub w debatach na kontrowersyjne tematy.
Przez ostatnią dekadę konserwatywne środowiska niejednokrotnie oskarżały gigantów technologicznych o uleganie naciskom politycznym, ograniczanie treści w mediach społecznościowych czy manipulowanie algorytmami wyszukiwarek. Jednak AI ma potencjał, aby przeskoczyć te problemy w zupełnie nowy wymiar. Zamiast ograniczać zasięgi czy wpływać na hierarchię wyników wyszukiwania, algorytmy AI mogą po prostu generować jedną, „poprawną” odpowiedź na dowolne pytanie, eliminując w ten sposób perspektywę wieloaspektowej debaty.
Technologiczni doradcy Trumpa i ich ostrzeżenia
Marc Andreessen, jeden z założycieli funduszu venture capital Andreessen Horowitz (a16z), mówi wprost, że potencjalne nadużycia w programowaniu AI mogą doprowadzić do dystopijnej rzeczywistości, w której algorytmy będą wszechobecnie manipulować faktami. „Jeżeli myśleliście, że cenzura w mediach społecznościowych była zła, sztuczna inteligencja może okazać się nawet tysiąc razy gorsza” – ostrzegł Andreessen podczas rozmowy z Joe Roganem. Według niego, jeżeli AI jest zaprogramowana, aby „kłamać” lub wygaszać pewne poglądy, to mamy do czynienia z ogromnym zagrożeniem.
David Sacks, współzałożyciel Craft Ventures i były dyrektor operacyjny PayPala, również zauważa, że problem dotyczy nie tylko AI jako technicznej innowacji, ale także jej znaczenia w obecnych wojnach kulturowych, zwłaszcza w USA. Sacks określa problem z AI mianem „wewnętrznej cenzury”, która zakorzeniona jest w odpowiedziach chatów takich jak ChatGPT czy Google Bard.
Przykłady „cenzury” AI
Najbardziej kontrowersyjny przykład pochodzi z Google, gdzie Gemini – model AI zdolny do generowania obrazów – stworzył multirasowe wizerunki ojców założycieli USA czy żołnierzy z czasów II wojny światowej. To oczywiste zniekształcenie historyczne wywołało falę krytyki ze strony konserwatystów, którzy zarzucili firmie promowanie liberalnej agendy. Choć Google szybko wstrzymało możliwość generowania zdjęć ludzi w Gemini, to wydarzenie stało się symbolem – jak to ujął Andreessen – „maski zdjętej z twarzy technologicznych gigantów”.
Inną głośną sytuacją były przypadki, gdzie chatboty odmawiały podania wyników wyborów prezydenckich w USA lub blokowały pytania na temat konkretnych osób, jak w przypadku ChatGPT i bezpieczeństwa danych. Te incydenty wykazały, że firmy takie jak OpenAI filtrowały informacje, prawdopodobnie wykorzystując wewnętrzne narzędzia moderacji.
Elon Musk i walka z „woke AI”
Jedną z osób najaktywniejszych w przeciwdziałaniu cenzurze AI jest Elon Musk. W 2023 roku uruchomił własny startup – xAI – jako odpowiedź na twórców ChatGPT, oskarżając ich produkt o bycie „zainfekowanym wirusem woke”. W ramach swojej wizji, Musk stworzył Grok – chatbota AI, który oferuje znacznie mniej ograniczeń niż jego konkurenci. Jego celem jest stworzenie „prawdomównej AI” (TruthGPT), która wyjątkowo mocno dąży do „maksymalnego poszukiwania prawdy”.
Musk krytykuje swoich konkurentów za to, że – jego zdaniem – celowo filtrują odpowiedzi w sposób zgodny z określoną ideologią polityczną. Według miliardera, istnienie Groka pozwala na utrzymanie konkurencji i „trzymanie takich firm jak OpenAI w ryzach”.
Współpracując z Davidem Sacksem i Marciem Andreessenem, Musk przyciągnął uwagę polityków, w tym Donalda Trumpa, który jest zainteresowany zaostrzeniem regulacji dotyczących algorytmów AI. Warto dodać, że Musk, oprócz rozwijania technologii AI, prowadzi także batalię prawną z OpenAI i Microsoftem, oskarżając ich o zbytnią komercjalizację sztucznej inteligencji.
Droga ku przyszłości
Nie jest jeszcze jasne, jak konserwatywni liderzy i Trump zamierzają podejść do tematu domniemanej cenzury AI przez takie firmy jak Google czy OpenAI. Możliwe scenariusze obejmują dochodzenia prowadzone przez państwowe agencje, sprawy sądowe czy nawet nowe regulacje forsowane w Kongresie. Jedno pozostaje pewne: temat AI i jej wpływu na wolność słowa oraz kulturę staje się jednym z frontów współczesnych debat społeczno-politycznych.
Marc Andreessen ujął to wprost: „To, co Elon zrobił z plikami Twittera, musi teraz zostać zrobione w szerszej skali w Ameryce. Musimy dowiedzieć się, co działo się w tych firmach przez cały ten czas. Potrzebne są konsekwencje”.
Czy sztuczna inteligencja stanie się narzędziem nieskrępowanej prawdy, czy też środkiem kontroli informacyjnej – to pytanie, na które odpowiedzi będziemy jeszcze długo poszukiwać. Ale już teraz widzimy, że stawka w tej grze jest niezwykle wysoka.