Amerykańskie firmy technologiczne pod lupą w sprawie cenzury AI
Przewodniczący Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów, Jim Jordan, podjął kolejne kroki w śledztwie dotyczącym rzekomej cenzury treści w produktach sztucznej inteligencji (AI). W listach wysłanych do 16 czołowych amerykańskich firm technologicznych, w tym Google, OpenAI i Apple, zażądał ujawnienia wcześniejszej korespondencji z administracją Joe Bidena. Jego zdaniem może to wskazywać na próbę „wymuszania lub współpracy” w zakresie ograniczania wolności słowa w narzędziach opartych na AI.
Republikanie a technologia
To nie pierwszy raz, gdy konserwatywni politycy stają w opozycji do gigantów technologicznych. Administracja Donalda Trumpa już wcześniej zapowiadała walkę z tzw. „cenzurą AI”, co stało się kolejną odsłoną sporu politycznego między konserwatystami a firmami z Doliny Krzemowej. Jordan wcześniej prowadził już dochodzenie dotyczące domniemanej współpracy Białego Domu z dużymi platformami społecznościowymi mającej na celu tłumienie konserwatywnych głosów. Teraz kieruje swoją uwagę na firmy rozwijające AI i ich partnerów biznesowych.
Kogo dotyczy śledztwo?
Listy skierowane zostały do największych graczy sektora AI, m.in. do CEO Google Sundara Pichaia, CEO OpenAI Sama Altmana oraz CEO Apple Tima Cooka. Jordan oparł swoje żądanie na raporcie komisji, który został opublikowany w grudniu i miał rzekomo ujawnić, że administracja Bidena podejmowała działania mające na celu kontrolowanie technologii AI w sposób ograniczający wolność wypowiedzi.
Firmy, do których skierowano żądania, to Adobe, Alphabet, Amazon, Anthropic, Apple, Cohere, IBM, Inflection, Meta, Microsoft, Nvidia, OpenAI, Palantir, Salesforce, Scale AI i Stability AI. Mają one czas do 27 marca, aby dostarczyć wymagane informacje. Jak dotąd większość firm oficjalnie nie odpowiedziała na wezwanie, choć Nvidia, Microsoft i Stability AI już odmówiły komentarza na ten temat.
Wątpliwości dotyczące listy adresatów
Warto zauważyć, że na liście brakuje jednej istotnej firmy – należącego do Elona Muska laboratorium AI, xAI. Musk jest znanym sojusznikiem Trumpa i od dawna opowiada się przeciwko cenzurze w technologii AI. Nieobecność jego firmy na liście rodzi pytania o potencjalne polityczne powiązania i selektywność w doborze firm objętych dochodzeniem.
Reakcja branży AI
Rosnąca presja polityczna wywołała już konkretne zmiany w działaniu systemów AI. OpenAI ogłosiło niedawno wprowadzenie zmian w sposobie trenowania swoich modeli, aby zapewnić większą różnorodność perspektyw i uniknąć oskarżeń o cenzurowanie określonych poglądów. Firma zaprzecza, jakoby decyzja ta była reakcją na administrację Trumpa, tłumacząc, że jest to część jej długoterminowej strategii rozwoju.
Podobne kroki podjęła firma Anthropic, rozwijająca model Claude 3.7 Sonnet. Nowa wersja AI rzekomo ogranicza liczbę tematów, na które odmawia udzielania odpowiedzi, oraz oferuje bardziej zniuansowane perspektywy na kontrowersyjne kwestie.
Nie wszystkie firmy jednak dostosowały się równie szybko. Przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku Google ogłosiło, że jego chatbot Gemini nie będzie udzielał odpowiedzi na pytania dotyczące polityki. Nawet po zakończeniu wyborów chatbot wciąż unikał niektórych pytań związanych z aktualną sytuacją polityczną, np. tego, kto obecnie pełni urząd prezydenta USA.
Czy Big Tech ulega naciskom politycznym?
Zarzuty o polityczne wpływy na gigantów technologicznych nie są nowością. Mark Zuckerberg, CEO Meta, w przeszłości ujawnił, że administracja Bidena wywierała presję na Facebooka, by moderował treści związane m.in. z dezinformacją dotyczącą COVID-19. Takie oświadczenia jedynie podsycają oskarżenia o cenzurę i współpracę firm technologicznych z rządem USA.
Co dalej?
Najnowsza inicjatywa Jima Jordana sugeruje, że napięcia wokół rzekomej cenzury w AI będą nadal eskalować. Jeśli firmy technologiczne dostarczą wymagane dokumenty, mogą one ujawnić kulisy ich relacji z administracją rządową i wpłynąć na sposób, w jaki AI będzie regulowane w przyszłości.
Nie ma wątpliwości, że rozwój sztucznej inteligencji staje się coraz bardziej politycznym tematem. Niezależnie od wyniku tego śledztwa, jedno jest pewne – technologia AI będzie nadal znajdować się w centrum debaty o wolności słowa, cenzurze i wpływie rządu na innowacje.