Problem emisji metanu na świecie jest obecnie bardziej widoczny niż kiedykolwiek wcześniej, a możliwości jego monitorowania stale się rozwijają. Metan, który odpowiada za jedną trzecią globalnego ocieplenia, emituje ze znacznie mniejszą kontrolą niż inne gazy cieplarniane, mimo że technologie umożliwiające jego wykrywanie są coraz bardziej dostępne. Według raportu przedstawionego na szczycie klimatycznym COP29, tzw. „super-emiterzy” metanu reagują zaskakująco rzadko, nawet gdy są informowani o wyciekach tego gazu.
Eksperci z całego świata, w tym Manfredi Caltagirone, kierujący Międzynarodowym Obserwatorium Emisji Metanu ONZ, podkreślają, że nie widzą odpowiedniej przejrzystości ani pilności działań w odpowiedzi na alarmujące dane. Nowo uruchomiony system ONZ bazujący na danych satelitarnych, który informuje emitentów o wyciekach, miał na celu przyspieszenie reakcji, jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana.
Rosnąca liczba zobowiązań vs rzeczywiste działania
Metan jest drugim najważniejszym gazem cieplarnianym, zaraz po dwutlenku węgla, który wymaga natychmiastowego ograniczenia. Wzrost emisji tego gazu jest szczególnie niepokojący, biorąc pod uwagę, że coraz więcej państw zobowiązuje się do ich redukcji o co najmniej 30%. W ramach wspólnych celów, kraje na ostatnich szczytach klimatycznych COP, takie jak COP28, zobowiązały się do wyeliminowania emisji metanu, zwłaszcza pochodzących z operacji naftowych i gazowych.
Obecnie systemy satelitarne oraz specjalistyczne technologie mogą wykrywać wycieki metanu w czasie rzeczywistym z różnych źródeł, takich jak infrastruktura naftowa i gazowa, kopalnie węgla, wysypiska oraz rolnictwo. To bezcenne dane, które powinny pomóc w pociągnięciu emitentów do odpowiedzialności. Jednak, jak podkreśla Mark Brownstein z Environmental Defense Fund, same dane nie są wystarczające do rozwiązania problemu. Konieczne są konkretne działania.
Niska skuteczność reakcji
Pierwszy rok działania systemu alarmowego ONZ potwierdził, jak ogromna jest przepaść między zebranymi danymi a realnymi działaniami. W ciągu ostatniego roku system wydał 1225 ostrzeżeń rządowi oraz firmom na całym świecie dotyczących wycieków metanu, z czego tylko 15 razy podjęto jakiekolwiek kroki w celu ich naprawy. To zaledwie 1% skuteczności, co stanowi niezwykle niski wskaźnik odpowiedzi.
Przyczyn tej niedostatecznej reakcji może być wiele. Emitenci mogą nie dysponować odpowiednimi zasobami technicznymi lub finansowymi, aby zareagować na czas. Ponadto, niektóre źródła emisji metanu są trudniejsze do opanowania. Jednakże, jak podkreśla Caltagirone, emisje z infrastruktury naftowej i gazowej są jednymi z najłatwiejszych do usunięcia – to kwestia „hydrauliki, nie rakietowej technologii”.
Innym czynnikiem może być brak doświadczenia w korzystaniu z nowego systemu alertów. Jednak nawet inne organizacje monitorujące emisje metanu, działające od lat, zgłaszają podobne problemy. Jean-Francois Gauthier z kanadyjskiej firmy GHGSat, również działającej na rzecz monitorowania wycieków, potwierdza, że ich wskaźnik odpowiedzi kształtuje się na poziomie zaledwie 2-3%.
Udane przykłady, ale wciąż za mało
Mimo ogólnej niskiej skuteczności zdarzają się przypadki sukcesów. Na przykład, w tym roku ONZ kilkukrotnie alarmowało rząd Algierii o wycieku metanu, który utrzymywał się od 1999 roku, powodując ocieplenie porównywalne do emisji pół miliona samochodów rocznie. W październiku satelity wykazały, że problem został ostatecznie rozwiązany.
Jednak takie przypadki są wyjątkiem, a ogólny obraz pokazuje, że monitorowanie emisji metanu nie zawsze przekłada się na ich redukcję. Jak zauważa Rob Jackson z Uniwersytetu Stanforda, „Pokazywanie plam metanu nie wystarczy, aby pobudzić działania”. Jednym z głównych problemów jest brak dokładnych informacji na temat tego, kto jest właścicielem wycieków – co uniemożliwia szybkie pociągnięcie do odpowiedzialności.
Metan na agendzie COP29
Podczas trwającego szczytu COP29 w Baku, Azerbejdżan, kwestia emisji metanu zajmuje szczególne miejsce. Na spotkaniu poświęconym gazom cieplarnianym innym niż CO2, zorganizowanym przez Stany Zjednoczone i Chiny, kraje ogłosiły wiele działań mających na celu ograniczenie emisji metanu. Jednym z nich jest opłata za emisje metanu w USA, skierowana głównie do emitentów z sektora naftowego i gazowego. Jednak już teraz istnieją obawy, że plan ten może zostać cofnięty przez nadchodzącą administrację polityczną.
Pomimo rosnącej świadomości i nowych technologii, świat wciąż stoi przed wielkim wyzwaniem, jakim jest skuteczna redukcja emisji metanu. Przepaść pomiędzy danymi a realnymi działaniami musi zostać zniwelowana, jeśli społeczność międzynarodowa chce osiągnąć zamierzone cele klimatyczne.