Chociaż wielu użytkowników Androida zna i regularnie korzysta z aplikacji takich jak Gmail czy Kalendarz Google, niewielu zdaje sobie sprawę, że Google oferuje również rozbudowane narzędzie do zarządzania zadaniami – Google Tasks. Co ciekawe, ta apka może być już w użyciu przez miliony osób… zupełnie nieświadomie. Wszystko dzięki integracji z innymi usługami Google, która sprawia, że zarządzanie zadaniami odbywa się niemal „przy okazji”, bez konieczności uruchamiania osobnej aplikacji.
Zadania, które dodajesz poprzez Gmaila, Kalendarz, Asystenta Google, a nawet dokumenty typu Sheets, Docs czy Slides, trafiają właśnie do aplikacji Google Tasks. W istocie, kiedy tworzysz przypomnienie, z dużym prawdopodobieństwem korzystasz już z tego systemu zarządzania zadaniami – choć możesz tego nie wiedzieć. Google Tasks, mimo że dostępny jest w formie osobnej aplikacji, często działa w tle, jako cicha siła napędowa twojej produktywności.
Geneza tego narzędzia sięga jeszcze czasów, gdy było ono jedynie prostą funkcją dostępną w Gmailu czy Kalendarzu. Wtedy użytkownicy mogli tworzyć zadania bezpośrednio z poziomu skrzynki mailowej czy planera. Dopiero w 2018 roku Google zdecydowało się na wydzielenie Tasks jako osobnej aplikacji. Pomimo tej zmiany, aplikacja wciąż funkcjonuje w cieniu bardziej popularnych usług firmy.
Google Tasks wyróżnia się prostotą i transparentnością. Interfejs aplikacji jest minimalistyczny – zapewnia dokładnie tyle funkcji, ile potrzeba, by efektywnie zarządzać codziennymi sprawami, bez rozpraszania użytkownika zbędnymi dodatkami. To narzędzie pozwala tworzyć wiele list zadań, kategoryzować notatki i dodawać proste przypomnienia – wszystko z poziomu dowolnej platformy należącej do ekosystemu Google.
Choć aplikacja może wydawać się niepozorna w porównaniu z bardziej rozbudowanymi menedżerami zadań, to jej siłą jest wszechobecność i łatwa dostępność. Możesz ją uruchomić jako boczny panel w przeglądarce, szybko dodać notatkę przez Asystenta Google lub zeskanować ciekawy link na komputerze i zapisać go na liście „do przeczytania później” – wszystko zsynchronizowane i zebrane w jednym miejscu.
Jednym z czynników wpływających na brak rozpoznawalności Tasks jest fakt, że… nie trzeba sięgać po samą aplikację, by z niej korzystać. To zaleta z punktu widzenia wygody, ale wada z marketingowego punktu widzenia. Brak konieczności instalowania czy otwierania aplikacji sprawia, że produkt nie zapada w pamięć i tym samym nie buduje wokół siebie społeczności. To wyjaśnia, dlaczego wielu użytkowników nie wie o jego istnieniu, mimo aktywnego z niego korzystania.
Dla porównania — Google Keep, inna aplikacja koncernu służąca do robienia notatek i przypomnień, cieszy się znacznie większą popularnością. Keep jest preinstalowany na większości urządzeń z Androidem, oferuje bogatsze opcje organizacyjne, a do tego lepiej prezentuje się na mniejszych ekranach. Pozwala na kolorowanie notatek, dodawanie etykiet czy bardziej zaawansowane przypomnienia. W efekcie dla wielu użytkowników jest to bardziej oczywisty wybór w codziennym planowaniu.
Mimo to porzucenie Google Tasks na rzecz Keep nie jest rozwiązaniem idealnym. Tasks oferuje bowiem wyjątkową integrację z niemal każdą usługą Google – od Kalendarza po Dokumenty. To znaczy, że zadania dodane spontanicznie przez Asystenta Google lub podczas pracy nad dokumentem trafiają do jednej, centralnej bazy danych. Dzięki temu możemy mieć kontrolę nad wszystkimi zadaniami bez potrzeby ręcznego ich przenoszenia pomiędzy aplikacjami.
Wydaje się jednak, że Google… samo zapomina o swoim narzędziu. Tasks nie jest preinstalowanym oprogramowaniem na urządzenia z Androidem, nie pojawia się w materiałach promocyjnych firmy, ani nie doczekał się tak częstych i spektakularnych aktualizacji jak choćby Keep, czy aplikacje zintegrowane z platformą sztucznej inteligencji Gemini. Szkoda, bo Tasks ma ogromny potencjał jako prosty i skuteczny magazyn codziennych zadań.
Pojawiają się jednak oznaki, że Google zaczyna ponownie spoglądać w stronę tej aplikacji. Ostatnio odkryto, że firma testuje nowe funkcje w Google Tasks – m.in. dodatkowe opcje sortowania, oznaczenie liczby zadań w każdej liście czy łatwiejsze metody ich dodawania. Choć zmiany są drobne, mogą świadczyć o większym planie rozwoju tej platformy.
Czego jednak naprawdę potrzeba? Możliwości udostępniania list zadań innym użytkownikom, zaawansowanego tagowania, dodawania zadań za pomocą języka naturalnego czy pełnotekstowego wyszukiwania to funkcje, które mogłyby potężnie rozszerzyć możliwości tego narzędzia. Wielu użytkowników chętnie zobaczyłoby też możliwość dodania zadania poprzez Asystenta Google bez konieczności ustawiania konkretnego czasu przypomnienia.
Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że Google Tasks pozostanie ukrytym bohaterem produktywności — mało znanym, ale wyjątkowo skutecznym pomocnikiem w codziennym życiu. Jeśli jeszcze nie korzystasz z Tasks świadomie, być może warto dać tej apce szansę – być może odkryjesz, że już od dawna jest najlepszym narzędziem porządkowania chaosu w twojej codzienności.