Databricks osiąga rekordowe finansowanie, zbierając aż 10 miliardów dolarów. Ten ruch, będący jednym z największych w historii technologicznego świata, jeszcze bardziej podsycił spekulacje na temat planowanego wejścia spółki na giełdę. Mimo ogromnego zainteresowania inwestorów, CEO firmy, Ali Ghodsi, zapowiada ostrożne podejście do publicznej oferty akcji, sugerując potencjalne IPO dopiero w roku 2025 – lub nawet później.
Podczas wystąpienia na wydarzeniu AI Summit w San Francisco, Ghodsi wyjaśnił przyczyny swojej decyzji. „To był rok wyborczy. Potrzebujemy stabilności – ludzie obawiają się stóp procentowych, inflacji,” – mówił prezes firmy. „Uznałem, że IPO w takich warunkach nie ma sensu. Nawet jeśli zdecydujemy się na debiut w przyszłym roku, okresy blokady akcji dla pracowników sprawiłyby, że proces trwałby zbyt długo, zanim mogliby zrealizować swoje udziały.”
Tymczasem Databricks planuje wykorzystać swoją monumentalną rundę finansowania „Series J” zarówno do umożliwienia wczesnym pracownikom spieniężenia części swoich udziałów, jak i do dalszego wzrostu firmy. Chociaż rok 2024 był niepewny pod względem gospodarczym, inne firmy, takie jak ServiceTitan czy Reddit, udanie weszły na giełdę, pokazując, że rynek nie jest całkowicie zamknięty dla nowych graczy. Jednak Databricks wybrało inną drogę – zamiast podejmować ryzyko, postanowiono skupić się na stabilizacji i dalszym rozwoju.
Co ciekawe, Ghodsi zdradził, że zainteresowanie inwestorów w ostatniej rundzie było tak ogromne, że firma mogła zebrać niemal dwukrotnie więcej środków niż wyniosła docelowa kwota. „Widząc Excel, w którym była lista chętnych inwestorów, natknąłem się na liczbę 19 miliardów dolarów zainteresowania i aż krzesło mi się spod nóg usunęło,” żartował CEO. „To skłoniło nas do podniesienia ceny naszych udziałów.”
Mimo tego finansowego sukcesu, Databricks nie wyklucza IPO w przyszłości. Ghodsi przyznaje, że choć w obecnych czasach wejście na giełdę nie jest tak konieczne, jak 10-15 lat temu, to pozostaje celem firmy. Priorytetem dla zespołu Databricks jest jednak unikanie działania pod wpływem presji rynkowych związanych z gorącymi trendami, takimi jak tzw. „bańka AI”.
„To szczyt bańki AI,” tłumaczył Ghodsi. „Wystarczy spojrzeć, jak spółki znikąd, które mają tylko świeżo upieczonych absolwentów, bez produktu, bez innowacji, bez jakiejkolwiek własności intelektualnej, wyceniane są na setki milionów, a czasem nawet miliardy.” Choć CEO nie wymienił konkretnych nazw, to nie sposób nie zauważyć rosnącej fali startupów z gigantycznymi wycenami, które nie mają solidnego fundamentu do ich uzasadnienia.
Mimo tych rynkowych anomalii, Databricks pozostaje pewne swojej pozycji. Według Ghodsiego, firma z powodzeniem zmierzyła się już z jedną z największych rywalizacji w swojej branży – konkurencją z Snowflake. „Mieliśmy program o nazwie ‚SnowMelt’, który miał na celu przejmowanie klientów Snowflake. W przeszłości kreowaliśmy ich jako swojego głównego wroga, ale to już za nami,” przyznał CEO.
Jednakże próba zdominowania Snowflake miała swoją cenę. Databricks wydało 2 miliardy dolarów na małą firmę o nazwie Tabular, która w momencie zakupu miała zaledwie milion dolarów rocznego przychodu. Podobno również Snowflake interesowało się przejęciem Tabular, co mogło podbić ostateczną cenę transakcji. To pokazuje, jak zaciekła jest rywalizacja w sektorze analityki danych i AI.
Patrząc w przyszłość, Databricks mierzy jeszcze wyżej. Dzięki innowacyjnym produktom rywalizuje nie tylko z konkurencją z rodzimych sektorów, ale także z gigantami, takimi jak Salesforce czy Microsoft. Ghodsi wierzy, że zarówno dane, jak i sztuczna inteligencja będą odgrywać coraz większą rolę w codziennym życiu ludzi na całym świecie, a jego firma jest doskonale przygotowana, by zaspokajać rosnące potrzeby rynku.