Kontrowersyjne zmiany w zakresie opieki zdrowotnej dla osób transpłciowych w USA
Administracja byłego prezydenta Donalda Trumpa, już od pierwszych dni swojego urzędowania, postanowiła wprowadzić kontrowersyjne zmiany dotyczące praw osób transpłciowych. Jednym z najnowszych dekretów wykonawczych, zatytułowanym „Ochrona dzieci przed chemiczną i chirurgiczną okaleczeniem”, Trump rozpoczął proces ograniczania możliwości korzystania z terapii hormonalnych i operacji zmieniających płeć dla osób poniżej 19. roku życia z wykorzystaniem środków finansowych z programów ubezpieczeń zdrowotnych finansowanych przez rząd.
Choć dekret wykonawczy wymaga dalszych działań legislacyjnych lub regulacyjnych, aby mógł zostać w pełni wdrożony, budzi on uzasadnione obawy w środowiskach wspierających osoby transpłciowe. Organizacje te wskazują, że poprzez próbę zniechęcania lekarzy i ubezpieczycieli do oferowania opieki afirmującej płeć, dekret wywołuje istotny negatywny wpływ społeczny.
Eksperci prawni, tacy jak Andrew Ortiz z Transgender Law Center, ostrzegają, że choć dekret sam w sobie nie ma natychmiastowego skutku prawnego, demonstruje kierunek, w którym administracja zamierza podążać. „Pokazuje, gdzie administracja chce włożyć swoje wysiłki i energię” – mówi Ortiz.
Wpływ na rodziny i młodzież transpłciową
Zmiany proponowane przez Trumpa wpływają nie tylko na transpłciowe osoby niepełnoletnie, lecz także na ich rodziny. Rodzice boją się, że nie będą w stanie zapewnić swoim dzieciom odpowiedniej ochrony. Matka transpłciowego dziecka z Missouri, która nie chciała ujawniać swojego nazwiska z obawy przed odwetem, wyraziła swoje przerażenie: „Każda komórka w moim ciele mówi mi, że nie mogę już dłużej chronić mojego dziecka przed moim własnym rządem”.
Według Williams Institute przy UCLA School of Law, około 300 000 młodych Amerykanów w wieku od 13 do 17 lat identyfikuje się jako osoby transpłciowe. Jednak liczba tych, którzy faktycznie korzystają z terapii afirmującej płeć, jest znacznie mniejsza. Dane wskazują, że w latach 2017–2021 mniej niż 15 000 młodzieży w wieku od 6 do 17 lat rozpoczęło terapię hormonalną, a tylko około 5 000 przyjmowało leki blokujące dojrzewanie.
Dekret Trumpa, jeśli zostanie w pełni wdrożony, ograniczy dostęp do takich usług, co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację osób zmagających się z dysforią płciową, wskazując wielu rodzinom jedynie kosztowne opcje prywatnej opieki zdrowotnej.
Wpływ na opiekę medyczną i medycynę
Rozporządzenie skierowane jest przede wszystkim do programów ubezpieczonych przez rząd federalny, takich jak Medicaid czy Tricare, które obsługują między innymi członków wojska i ich rodziny. Jednocześnie może wywołać efekt mrożący w sektorze prywatnym, zmuszając lekarzy i instytucje medyczne do ponownego rozważenia oferowania terapii afirmujących płeć z obawy przed możliwymi konsekwencjami prawnymi.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów dekretu jest zachęcanie Departamentu Sprawiedliwości do wprowadzenia przepisu umożliwiającego rodzicom lub dzieciom pozywanie lekarzy, którzy udzielają opieki transpłciowej. Obawy wyrażają również badacze, którzy wskazują na możliwość odcięcia instytucji medycznych i edukacyjnych od funduszy federalnych w przypadku oferowania takich usług.
Julian Polaris, ekspert z firmy konsultingowej Manatt, zauważa, że nowe regulacje mogą być zapowiedzią szerszego trendu używania programów federalnych do ograniczania dostępu do uznanych metod leczenia przez dyskryminowanie określonych grup społecznych.
Głębsze skutki społeczne i polityczne
Nowe przepisy wywołały ostrą krytykę ze strony organizacji wspierających prawa osób LGBTQ+. Jednym z najbardziej widocznych krytyków jest prezes Planned Parenthood, Alexis McGill Johnson, która w komunikacie prasowym oceniła działania Trumpa jako „nieludzkie” i „rozpowszechniające niebezpieczne kłamstwa na temat opieki afirmującej płeć”.
Działania administracji, które odmawiają uznania transpłciowej młodzieży za zdolną do podejmowania decyzji dotyczących własnych potrzeb zdrowotnych, są postrzegane jako atak nie tylko na ich prawa, ale i na zasady naukowej medycyny. Andrew Ortiz podkreślił, że działania takie jak te niszczą zaufanie do instytucji zajmujących się ochroną zdrowia i mogą zniechęcić specjalistów do stosowania najlepszych praktyk w leczeniu dysforii płciowej.
Jak wskazano w dekrecie, jednym z argumentów administracji jest obawa przed nieodwracalnymi skutkami terapii hormonalnych i chirurgicznych, które mogą prowadzić do późniejszych żali pacjentów, na przykład w związku z ograniczeniem możliwości biologicznego rodzicielstwa. Jednak zdaniem krytyków to podejście nie uwzględnia realnych potrzeb i bezpieczeństwa młodzieży transpłciowej, które często mogą być zagrożone bez odpowiedniego wsparcia medycznego.
Zmiany w polityce zdrowotnej dotyczącej osób transpłciowych są kolejnym punktem zapalnym w amerykańskim sporze między zwolennikami praw człowieka a bardziej konserwatywnymi ruchami politycznymi. Jakiekolwiek konsekwencje legislacyjne i prawne, jakie wynikną z tego dekretu, będą miały dalekosiężny wpływ na osoby transpłciowe w Stanach Zjednoczonych oraz dostępność opieki zdrowotnej dla najbardziej wrażliwych grup społecznych.