Od kilku lat rynek mobilny powoli, lecz zdecydowanie zmierza w stronę rewolucji: cyfrowych kart SIM, znanych szerzej jako eSIM. Dla wielu użytkowników oznacza to koniec zmagań z mikroskopijną tacką na kartę SIM, zagubionym narzędziem do jej wysuwania czy wiecznie zaginionymi kartami w odmętach szuflad i torebek. Technologia eSIM obiecuje bowiem uproszczenie wszystkiego – od aktywacji numeru po szybkie przełączanie się pomiędzy operatorami. W świecie, gdzie mobilność i szybkość działania to fundament, wydaje się, że eSIM powinien być już standardem w każdym nowoczesnym smartfonie. A jednak rzeczywistość bywa bardziej złożona.
Najnowszy przykład? Nothing Phone 3a Pro – pięknie zaprojektowany smartfon ze średniej półki, który w 2025 roku zamiast wspierać eSIM, zmusza użytkownika do korzystania z fizycznej karty SIM (przynajmniej w Indiach). Choć wydaje się to niezrozumiałe, dla wielu producentów decyzje o braku wsparcia dla eSIM wynikają z ekonomii skali oraz ograniczeń, jakie wciąż występują w niektórych rynkach. Sprzęt ze średniego segmentu oraz modele budżetowe często rezygnują ze wsparcia dla tej technologii, żeby utrzymać niską cenę końcową, a czasem nawet ograniczyć import lub dostosować się do lokalnych przepisów regulujących sprzedaż urządzeń.
Z drugiej strony, obsługa eSIM potrafi znacząco podnieść komfort korzystania z urządzenia. Potrzebujesz nowego numeru na wyjazd zagraniczny? Kilka kliknięć i gotowe. Chcesz oddzielić życie prywatne od zawodowego, nie nosząc dwóch telefonów? Z eSIM to żaden problem! Przełączanie operatorów trwa sekundy, nie dni. Na targach MWC 2025 autor artykułu doświadczył na własnej skórze, jak szybko i sprawnie można było aktywować lokalnego operatora – bez stania w kolejkach przy punktach sprzedaży. Technologia eSIM to przyszłość – wygodna, niewymagająca i niemal bezobsługowa.
A jednak, nawet najnowsze technologie mają swoje słabości. Przykład? iPhone 15 Pro ze zintegrowaną eSIM, który niespodziewanie zakończył swój żywot po upadku z dziewiątego piętra. Na domiar złego urządzenie zawierało wyłącznie cyfrową kartę SIM, a więc nie dało się jej po prostu przełożyć do innego telefonu. Transfer eSIM, choć koncepcyjnie prosty (zwykle wystarczy zeskanować kod QR), w praktyce okazuje się dużym wyzwaniem, jeśli stary telefon zostanie uszkodzony – zwłaszcza jeśli ekran nie działa.
Ot, prosta sytuacja: podróż za granicę, uszkodzony telefon, brak dostępu do numeru telefonu, a co za tym idzie – do większości aplikacji korzystających z weryfikacji dwuetapowej. Wielu użytkowników korzysta dziś z usług bankowych oraz płatności mobilnych, które są ściśle powiązane z numerem telefonu. Bez niego – brak pieniądza, brak logowania, brak komfortu. Sytuacja, która może być koszmarem dla każdego podróżującego. W tym przypadku użytkownik musiał czekać kilka dni, zanim udało się w większym mieście znaleźć operatora, który był w stanie dezaktywować starą eSIM i aktywować nową na nowym urządzeniu. Czas, który dla wielu osób jest luksusem.
Te wydarzenia nie tylko stawiają pod znakiem zapytania gotowość świata na pełne przejście na eSIM, ale też każe zastanowić się nad potrzebą zachowania fizycznego slotu SIM przynajmniej jako opcji awaryjnej. Takie rozwiązanie wydaje się optymalnym kompromisem: eSIM zapewnia wygodę i szybkość, a fizyczna karta – bezpieczeństwo w kryzysowych sytuacjach. Co ciekawe, wiele smartfonów z 2025 roku oferuje dziś dualną konfigurację – zarówno z obsługą eSIM, jak i tradycyjnej karty. Niestety, są to zazwyczaj modele z wyższej półki, a budżetowe i średnie propozycje często zmuszone są do wyboru jednej opcji.
Producenci powinni jednak patrzeć w przyszłość nie tylko przez pryzmat oszczędności czy legislacji, ale również oczekiwań użytkowników. W dobie, gdy smartfon to nie tylko narzędzie komunikacji, ale doradca finansowy, centrum rozrywki i przenośne biuro, użytkownicy zasługują na elastyczność. Technologia powinna dostosowywać się do stylu życia ludzi – a nie odwrotnie. Dodanie opcji eSIM nie powinno wykluczać fizycznego slotu, zwłaszcza że nie wszyscy operatorzy na świecie wspierają jeszcze pełną funkcjonalność eSIM, a nie każdy użytkownik ma dostęp do zaawansowanej infrastruktury.
Podsumowując – eSIM to innowacja, której przyszłość jest niemal pewna. Jednak zanim stanie się ona standardem w pełni zastępującym fizyczne karty, świat musi jeszcze nadrobić zaległości, zarówno technologiczne, jak i proceduralne. Do tego czasu idealny smartfon to ten, który oferuje wybór. I tylko takim urządzeniom użytkownicy będą ufać bez względu na sytuację – nawet wtedy, gdy ich dziecko zdecyduje, że telefon umie latać.