Rząd Stanów Zjednoczonych oraz przedstawiciele Kongresu z rosnącym niepokojem przyglądają się potencjalnej współpracy pomiędzy Apple a chińskim gigantem technologicznym Alibaba. Według najnowszych doniesień medialnych, obie firmy miałyby zawrzeć umowę, na mocy której iPhone’y sprzedawane na terenie Chin zostałyby wyposażone w funkcje sztucznej inteligencji opracowane przez Alibabę. Informacje te budzą sporo kontrowersji w USA — zarówno w Białym Domu, jak i w gronie członków Komisji Specjalnej Izby Reprezentantów do spraw Chin.
W centrum zainteresowania amerykańskich urzędników znalazły się w szczególności kwestie dotyczące tego, jakie dane użytkowników miałyby być udostępniane Alibaba w związku z tą technologiczną integracją oraz czy Apple poczyniło jakiekolwiek formalne ustalenia z chińskimi regulatorami. Według źródeł zbliżonych do sprawy, zarząd Apple został bezpośrednio przepytany przez członków Kongresu, jednak nie potrafił w pełni odpowiedzieć na większość postawionych pytań. Ta sytuacja tylko pogłębia niepewność i zwiększa napięcie wokół tej potencjalnej współpracy.
Głos w sprawie zabrał również członek komisji ds. wywiadu, Raja Krishnamoorthi, przedstawiciel Partii Demokratycznej, który nie kryje swojego zaniepokojenia. W wydanym oświadczeniu określił Alibabę jako „modelowy przykład strategii fuzji wojskowo-cywilnej promowanej przez Komunistyczną Partię Chin”. Podkreślił przy tym, że brak przejrzystości ze strony Apple w tej kwestii jest niezwykle niepokojący i wymaga pilnego wyjaśnienia.
Co istotne, do tej pory informacje o zawartej umowie zostały potwierdzone jedynie przez Alibabę. Apple — jak dotąd — nie odniosło się oficjalnie do sprawy, co tylko podsyca spekulacje i obawy o zakres współpracy oraz jej konsekwencje. Należy pamiętać, że firma z Cupertino już od dłuższego czasu funkcjonuje na pograniczu napięć geopolitycznych między USA a Chinami. Na przykład w ostatnich miesiącach zmaga się z wprowadzanymi i cofanymi cłami na swoje produkty, co znacząco wpływa na koszty logistyczne i produkcyjne, a tym samym ogranicza jej konkurencyjność w globalnej gospodarce.
Kwestia wprowadzenia elementów sztucznej inteligencji do iPhone’ów sprzedawanych w Chinach, za pośrednictwem firmy o tak silnych powiązaniach z chińskim rządem, może okazać się punktem zapalnym w relacjach między Waszyngtonem a Doliną Krzemową. W obliczu wzrastającej presji na ochronę danych użytkowników i unikanie praktyk sprzyjających autorytarnym rządom, Apple może zostać zmuszone do przejrzystszego komunikowania się z amerykańskimi regulatorami oraz opinią publiczną.
Bez względu na dalszy rozwój sytuacji, jedno pozostaje pewne — kwestia suwerenności danych i roli prywatnych firm technologicznych w kontekście globalnych rywalizacji politycznych, będzie w najbliższych latach jeszcze wielokrotnie powracać na pierwsze strony gazet. Apple, jako jedna z wiodących firm technologicznych na świecie, musi liczyć się z tym, że każda decyzja o charakterze międzynarodowym będzie szczegółowo analizowana i oceniana nie tylko przez konsumentów, ale i przez światowych liderów.