Amerykańska Administracja Ubezpieczeń Społecznych (SSA) częściowo wycofała się z kontrowersyjnego planu, który zakładał wstrzymywanie nawet 100% wypłat świadczeń emerytalnych, rentowych i z tytułu niezdolności do pracy w celu odzyskania pieniędzy, które — zdaniem urzędników — zostały wypłacone beneficjentom nienależnie. Decyzja ta oznacza powrót do domyślnego potrącania 50% miesięcznego świadczenia, co nadal budzi obawy organizacji pozarządowych i ekspertów.
W przeszłości SSA rutynowo wstrzymywała wypłaty świadczeń, aby odzyskać miliardy dolarów, które wypłacono obywatelom, lecz po czasie uznano te wypłaty za nadpłaty. Problem polegał na tym, że potrącenia często następowały lata po fakcie i wynikały z błędów urzędników, nie beneficjentów. Niejednokrotnie osoby te otrzymywały pisma informujące o konieczności zwrotu dziesiątek tysięcy dolarów pod groźbą całkowitego zawieszenia świadczeń. W dramatycznych przypadkach takie decyzje skutkowały bezdomnością i poważnym pogorszeniem warunków życia najuboższych seniorów i osób z niepełnosprawnościami.
W 2023 roku prezydent Joe Biden mianował Martina O’Malleya na stanowisko szefa SSA. O’Malley zapowiedział reformy mające zakończyć, jak to określił, „poważne niesprawiedliwości”, które wpędzały ludzi w „tragiczne okoliczności finansowe”. Na początku 2024 roku ogłosił, że w sytuacjach wymagających zwrotu nadpłat SSA będzie domyślnie potrącać tylko 10% miesięcznego świadczenia, a nie całość, jeśli odbiorca nie odpowie na wezwanie do zwrotu pieniędzy.
Jednakże już w marcu 2024 roku administracja prezydenta Donalda Trumpa odwróciła tę decyzję, ogłaszając powrót do pełnych, 100-procentowych potrąceń. Uzasadnieniem miał być obowiązek ochrony pieniędzy podatników. Decyzję przeprowadził pełniący obowiązki komisarza Lee Dudek. Jak się jednak okazuje, kilka tygodni później administracja ponownie zmieniła kurs i ogłosiła, że nowym standardem będą potrącenia rzędu 50%.
Wątpliwości co do tej zmiany nie kryje sam O’Malley, który w rozmowie z mediami 28 kwietnia podkreślił, że nawet 50-procentowe potrącenia są dramatyczne: „Jeśli połowa Twojego świadczenia zniknie, to znaczy, że musisz zrezygnować z opłacenia rachunku za ogrzewanie, z kupienia leków albo jedzenia. To nadal okrutna polityka, tylko trochę mniej okrutna niż wcześniej”.
Eksperci ds. polityki społecznej również oceniają decyzję krytycznie. Kathleen Romig, była pracowniczka SSA i obecnie dyrektorka ds. ubezpieczeń społecznych i polityki niepełnosprawności w Center on Budget and Policy Priorities, ostrzega, że nawet częściowe potrącenia mogą prowadzić do niemożności zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych — opłacenia czynszu, kupienia żywności czy uzyskania dostępu do opieki zdrowotnej.
Nowa zasada potrąceń wchodzi w życie dla wszystkich decyzji o nadpłatach, wysyłanych od 25 kwietnia 2024 roku. W wyjątkowych przypadkach — gdy beneficjent poprosi o obniżenie potrąceń, ponowne rozpatrzenie sprawy, bądź całkowite ich umorzenie — wysokość potrącenia może ulec zmianie, pod warunkiem że sprawa nie dotyczy oszustwa lub rażącego zaniedbania. Co istotne, program SSI (Supplemental Security Income), który wspiera osoby o najniższych dochodach i zasobach materialnych, nadal pozostaje chroniony limitem 10% potrąceń.
Wielu obserwatorów podkreśla, że ciągłe zmiany w polityce SSA wprowadzają chaos — zarówno dla pracowników instytucji, jak i głównie dla samych beneficjentów. Kate Lang z organizacji Justice in Aging nazwała cały proces „chaotycznym i mylącym”. Zwraca uwagę nie tylko na frustrację beneficjentów, ale też ogromne przeciążenie administracji, która musi obsługiwać zwiększoną liczbę skarg, telefonów i odwołań.
Główne pytanie pozostaje więc bez odpowiedzi: czy odpowiedzialność za błędy administracyjne powinna spadać na barki najbiedniejszych obywateli? Decyzje SSA wywierają realny wpływ na codzienne życie milionów Amerykanów — tych, którzy polegają wyłącznie na miesięcznej wypłacie, by przeżyć kolejny miesiąc. Każda zmiana w polityce świadczeń powinna być przemyślana, przejrzysta i najpierw testowana z punktu widzenia skutków społecznych — bo z perspektywy przeciętnego beneficjenta każda nowa interpretacja to często różnica pomiędzy przeżyciem a upadkiem.