Samsung systematycznie rozwija swój interfejs One UI, oferując użytkownikom coraz więcej możliwości personalizacji. Jednym z bardziej rozbudowanych narzędzi do modyfikacji wyglądu i funkcjonalności smartfona jest aplikacja Good Lock. W najnowszej odsłonie One UI 7 szczególne zmiany objęły moduł Home Up, który pozwala użytkownikom dostosować praktycznie każdy element interfejsu — od paneli bocznych i paska zadań, po ekran główny oraz widok ostatnich aplikacji. Pojawiła się też nowa funkcja o nazwie „DIY Home”, która wzbudziła skrajne emocje — od entuzjazmu, po ogromną frustrację.
DIY Home to nowy edytor ekranu głównego, który obiecuje niemal nieograniczone możliwości personalizacji. Umożliwia przesuwanie ikon, widżetów, a także dodawanie naklejek, emoji i tekstu w dowolnym miejscu. Z pozoru brzmi to jak spełnienie marzeń każdego fana personalizacji. Kontrolę mamy pełną — rozmiary siatki, ikon czy widżetów nie są już ograniczane domyślnymi ustawieniami systemowymi. Jednak rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana: brak wytycznych i precyzyjnych narzędzi do kontroli sprawia, że korzystanie z tej funkcji staje się zwyczajnie uciążliwe.
Aby rozpocząć pracę z DIY Home, wystarczy dłużej przytrzymać pustą przestrzeń na ekranie lub wykonać gest rozsunięcia palców. W rogu pojawi się nowy przycisk, po kliknięciu którego uruchamia się edytor. I tu zaczynają się schody. Choć możemy swobodnie przeciągać elementy, zmieniać ich rozmiar, a nawet rotację, brakuje dokładnych narzędzi do manipulacji. Na dużym ekranie Galaxy S24 Ultra przesuwanie ikon palcem odbywa się z zaskakującą niedokładnością — narzuca się myśl, że dodanie suwaków lub strzałek kierunkowych, znanych np. z aplikacji KWGT, znacznie ułatwiłoby pracę.
Problematyczne są także domyślne ustawienia wyrównania ikon. Nie są one opisane, więc użytkownik musi sprawdzić, co robi każda z nich metodą prób i błędów. W rezultacie ikony lądują jedna na drugiej tworząc chaos, który bardziej przypomina scenariusz z filmu science fiction niż spójnie zaprojektowany ekran startowy. Co gorsza, przeciąganie wielu ikon jednocześnie bywa nieprzewidywalne — raz działa poprawnie, innym razem porusza tylko jedną ikonę lub z żadną nic się nie dzieje.
Doświadczenie korzystania z DIY Home można porównać do rozgrywki w szachy z oszustem: reguły zmieniają się w trakcie, pionki nie poruszają się tam, gdzie chcesz i za każdym razem, gdy znajdziesz dobry układ — system go zaburza. Choć narzędzie ma potencjał, jego obecna forma wydaje się bardziej karą niż przyjemnością dla osób chcących zadbać o wygląd ekranu.
Owszem, teoretycznie można stworzyć coś estetycznego przy pomocy DIY Home, jednak w praktyce wymaga to ogromu cierpliwości, a efekty są często dalekie od ideału. Autor tekstu, po godzinie testów, stworzył swoją najlepszą wersję ekranu domowego i nadal był nią rozczarowany. Co ciekawe, nie był w tej opinii odosobniony — również inni użytkownicy i redaktorzy testujący funkcję przyznają, że żałują czasu spędzonego z DIY Home. W porównaniu z alternatywami takimi jak Nova Launcher czy kreator widżetów KWGT, nowe narzędzie Samsunga wygląda po prostu blado.
Zamiast inwestować czas i rozwijać tak złożone, a jednocześnie nieintuicyjne funkcje, być może lepiej byłoby skupić się na ulepszaniu istniejących ustawień systemowych. W One UI 7 pojawiła się długo oczekiwana pionowa szuflada aplikacji, jednak nie wszystkim przypadła ona do gustu — wielu użytkowników nadal preferuje klasyczne, poziome przełączanie stron. Wprowadzenie możliwości wyboru między tymi rozwiązaniami, czy też dodatków w postaci opcji rozmycia tła, byłoby zdecydowanie bardziej użyteczne dla większości.
Pojawiają się tu również historyczne skojarzenia. Przykładem może być Microsoft Bob — nieudany interfejs użytkownika z 1995 roku, którego celem było ułatwienie korzystania z Windowsa. Zamiast tego użytkownicy dostali dezorientujące i przerośnięte graficznie środowisko, które dziś wspomina się z uśmiechem politowania. DIY Home może podzielić ten sam los, jeśli Samsung nie zdecyduje się na jego gruntowną przebudowę.
Choć koncepcja całkowitej wolności twórczej w zakresie personalizacji ekranu głównego brzmi obiecująco, wykonanie jest obecnie zbyt niedopracowane, by polecić ją komukolwiek poza najbardziej cierpliwymi i kreatywnymi użytkownikami. Opinie są podzielone: część użytkowników uważa DIY Home za niepotrzebny chaos, inni widzą w niej zalążek dużego potencjału. Niemniej, obecna wersja bardziej przypomina eksperyment niż gotowe rozwiązanie.