Na kilka dni przed wprowadzeniem nowych, wzajemnych ceł zaplanowanych na 9 kwietnia, sklepy Apple w Stanach Zjednoczonych przeżywają prawdziwe oblężenie ze strony klientów. Konsumenci masowo odwiedzają salony sprzedaży w obawie przed nadchodzącymi podwyżkami cen i nabywają urządzenia w pośpiechu, przypominając sceny charakterystyczne dla zakupowego szaleństwa w okresie świątecznym. Pracownicy Apple informują, że niemal każdy klient zadaje to samo pytanie: „Czy ceny pójdą w górę?”. Obroty sklepów Apple w dniach 5 i 6 kwietnia osiągnęły poziom przewyższający wyniki z analogicznego okresu w poprzednich latach.
Wzrost zainteresowania zakupem iPhone’ów jest bezpośrednio powiązany z zapowiedzią wprowadzenia wysokich ceł na towary importowane, szczególnie z Chin. Stany Zjednoczone zastosują 54-procentową stawkę taryfową na urządzenia z tego kraju, co może znacząco wpłynąć na ceny produktów Apple, która w dużej mierze opiera swoje łańcuchy dostaw właśnie na chińskich fabrykach. Obawy konsumentów potęgują analizy ekspertów, którzy przewidują, że ceny iPhone’ów w USA mogą skoczyć nawet o 43%, osiągając poziom do 2300 dolarów za sztukę.
Aby złagodzić skutki ceł, Apple wdrożyła kilka strategicznych działań logistycznych. W ostatnim tygodniu marca firma przetransportowała z Indii do Stanów Zjednoczonych aż pięć samolotów załadowanych iPhone’ami i innymi produktami, uzupełniając zapasy także towarami dostarczonymi z Chin. Dzięki utworzonym rezerwom, szacowanym na kilka najbliższych miesięcy, Apple będzie mogła utrzymać stabilność cenową na rodzimym rynku bez natychmiastowej konieczności podnoszenia cen urządzeń.
Apple stawia również na dywersyfikację produkcji w odpowiedzi na nowe realia geopolityczne. Jak informuje Wall Street Journal, firma zamierza w większym stopniu polegać na zakładach produkcyjnych w Indiach, z których może pochodzić nawet do 50% iPhone’ów sprzedawanych w USA. Choć taryfa na towary z Indii wynosi 26%, to i tak jest to znacznie niższa stawka niż w przypadku Chin, co sprawia, że Indie stają się kluczowym elementem strategii Apple w najbliższej przyszłości.
Na razie Apple wstrzymuje się z oficjalnymi komentarzami na temat wpływu nowych ceł na strategię pricingową. Tymczasem notowania giełdowe firmy spadły o niemal 20% w ciągu zaledwie kilku dni. Rynki z niecierpliwością czekają na coroczne spotkanie wynikowe, zaplanowane na 1 maja, które może w końcu rzucić światło na długofalowe plany Apple w obliczu nowych barier handlowych.
Sytuacja nie pozostaje bez wpływu na konsumentów także poza Stanami Zjednoczonymi. Choć podwyżki cen wynikające z ceł mają bezpośrednie znaczenie przede wszystkim na rynku amerykańskim, efekty uboczne mogą być odczuwalne również globalnie, szczególnie jeśli Apple zdecyduje się na bardziej ogólnoświatowe przeszacowanie cen w ramach ujednolicania marż czy kompensowania strat z rynku USA.
Dla użytkowników starszych modeli sprzętu Apple, obecna sytuacja może stanowić punkt zwrotny. Jeżeli ktoś rozważał wymianę urządzenia na nowsze, tym bardziej powinien rozważyć zakup w najbliższych dniach, zanim potencjalne wzrosty cen staną się faktem. Wśród klientów coraz częściej pojawia się przekonanie, że teraz jest ostatni moment na zakup najnowszych modeli iPhone’ów po korzystniejszych cenach. W świetle aktualnych wiadomości, taka decyzja może okazać się rozsądna i finansowo uzasadniona.