Nowe brytyjskie prawo o bezpieczeństwie w sieci, Online Safety Act, wzbudziło poważne obawy wśród właścicieli małych stron internetowych oraz administratorów forów społecznościowych. Wiele z nich może być zmuszonych do zamknięcia swoich platform z powodu wymogów, które są przez nich postrzegane jako zbyt surowe i trudne do spełnienia. Na dodatek nowe przepisy niosą za sobą ryzyko nałożenia kar sięgających milionów funtów, co budzi niepokój w środowiskach online.
„Nasza strona bez wątpienia podlega przepisom, a ja nie mam żadnego sposobu, by ominąć wymagania,” mówi Dee Kitchen, administratorka popularnego forum rowerowego LFGSS, które liczy aż 70 tysięcy użytkowników. „Ustawa jest po prostu zbyt szeroko zakrojona,” dodaje, odnosząc się do licznych obowiązków nakładanych przez nowe przepisy, które mają rzekomo zapewnić większe bezpieczeństwo w sieci.
Online Safety Act został stworzony w celu ochrony użytkowników internetu przed nieodpowiednimi treściami, nękaniem czy oszustwami. Jednakże wielu krytyków twierdzi, że nieproporcjonalna skala regulacji może być katastrofalna dla mniejszych stron internetowych, które po prostu nie mają środków, by sprostać nowym wymaganiom. Te regulacje dotyczą nie tylko gigantów technologicznych, takich jak media społecznościowe czy platformy e-commerce, ale również małych forów, blogów, czy stron hobbystycznych, które działają głównie na zasadzie wolontariatu albo z minimalnym budżetem operacyjnym.
Jednym z kluczowych aspektów ustawy jest konieczność wprowadzenia ścisłych mechanizmów moderacji treści i zapewnienia, że żadne materiały nieodpowiednie czy szkodliwe nie będą dostępne dla użytkowników, w tym szczególnie dla dzieci. W praktyce oznacza to, że właściciele stron muszą zainwestować w technologie automatycznego filtrowania treści lub zatrudnić zespoły moderatorów, co generuje koszty nieosiągalne dla wielu małych serwisów. Każde naruszenie przepisów ustawy może skutkować nałożeniem gigantycznych kar finansowych, które potencjalnie mogą prowadzić do bankructwa właścicieli platform.
“To ogromne wyzwanie dla małych, lokalnych społeczności online,” twierdzą eksperci. Fora takie jak LFGSS, które skupiają osoby dzielące wspólne pasje – w tym przypadku miłośników rowerów – od lat pełniły funkcję wirtualnych miejsc spotkań, wymiany doświadczeń i wzajemnego wsparcia. Teraz jednak mogą stać się pierwszymi ofiarami nowych przepisów, gdyż ich administratorzy po prostu nie mają zasobów, by tłumaczyć się z każdego niechcianego posta, który pojawi się na ich platformach.
Zwolennicy ustawy argumentują, że bezpieczeństwo użytkowników musi być priorytetem, a internet powinien być bezpieczniejszym miejscem dla wszystkich. Nie da się jednak ukryć, że przyjęcie przepisów o tak szerokim zakresie uderza nie tylko w wielkie korporacje, ale także w oddolne inicjatywy internetowe, które w założeniu miały być ostoją pasjonatów i społeczności lokalnych. Eksperci zauważają, że bez wprowadzenia odpowiednich poprawek lub wsparcia dla mniejszych podmiotów, wiele wartościowych projektów w sieci może po prostu zniknąć.
W obliczu tych wyzwań administratorzy małych witryn apelują o złagodzenie przepisów i wyłączenie ich spod rygorystycznych obowiązków, które adresowane są głównie do wielkich koncernów technologicznych. W przeciwnym razie krajobraz internetowy w Wielkiej Brytanii może się diametralnie zmienić, a wiele stron, które od lat cieszyły się popularnością wśród niszowych społeczności, zniknie na zawsze. Czy jest jeszcze szansa na uratowanie tych lokalnych zakątków internetu? Los małych forów i stron pozostaje niepewny.