YouTube wprowadza zmiany w osadzaniu filmów na stronach – co to oznacza dla użytkowników?
Jeśli w ostatnim czasie zauważyłeś, że klikanie tytułu filmu osadzonego na stronie przestało działać, nie jest to przypadłość techniczna ani przypadek. YouTube wprowadził kluczowe zmiany w swoim systemie osadzania filmów, co znacząco wpływa na sposób, w jaki użytkownicy mogą korzystać z treści wideo na stronach trzecich. Decyzja ta wydaje się być podyktowana względami związanymi z partnerami biznesowymi oraz reklamodawcami platformy.
Dlaczego kliknięcie w tytuł osadzonego filmu już nie działa?
Tradycyjnie, filmy osadzone przy użyciu odtwarzacza YouTube pozwalały użytkownikom kliknąć w tytuł, co otwierało je bezpośrednio na platformie YouTube lub w aplikacji mobilnej. Teraz jednak, na niektórych stronach, ta funkcjonalność została usunięta, ograniczając tym samym interakcje użytkownika z osadzonym wideo. Jak się okazuje, zmiana ta jest powiązana z typem odtwarzacza, jaki dane witryny wybierają podczas osadzania filmów.
Strony internetowe mogą bowiem korzystać z dwóch różnych rodzajów odtwarzaczy: standardowego oraz YouTube Player for Publishers (PfP). Podczas gdy standardowy odtwarzacz pozwala na pełną integrację z YouTube, odtwarzacz PfP daje wydawcom większą kontrolę nad reklamami, które są wyświetlane wraz z filmami. Korzystając z PfP, wydawcy mogą sprzedawać własne reklamy, co często przekłada się na wyższe dochody w porównaniu do tych, które generuje standardowe rozwiązanie.
Nowa polityka YouTube: mniej brandingów, więcej kontroli nad reklamami
Na początku roku YouTube wprowadził istotną zmianę w odtwarzaczu PfP, usuwając z niego wszelkie brandingowe elementy związane z YouTube, w tym linki prowadzące do platformy. Decyzję tę potwierdziła rzeczniczka YouTube, Mariana De Felice, która w oficjalnym oświadczeniu wyjaśniła, że zmiana ta miała na celu ochronę interesów reklamodawców oraz partnerów platformy.
„Wydawcy wiadomości mogą wybierać pomiędzy standardowym odtwarzaczem YouTube a wersją zaprojektowaną specjalnie dla nich, która oferuje większą kontrolę nad reklamami, ale usuwa branding oraz linki prowadzące do YouTube” – tłumaczy De Felice. W praktyce oznacza to, że YouTube nie ma wglądu w rodzaj reklam emitowanych przez strony korzystające z odtwarzacza PfP, dlatego postanowił odciąć branding i funkcję przekierowywania.
Jak zmiana wpływa na użytkowników?
Decyzja spotkała się z mieszanymi uczuciami użytkowników. W wielu przypadkach możliwość otwierania osadzonych filmów na YouTube była niezwykle przydatna. Funkcja ta pozwalała, na przykład, na dodanie wideo do listy „Do obejrzenia później” – opcja niedostępna w odtwarzaczu PfP. Ponadto, dla wielu użytkowników YouTube to nie tylko platforma do oglądania treści, ale także miejsce społecznościowe, gdzie można komentować, subskrybować kanały czy korzystać z zaawansowanych funkcji.
Wprowadzone ograniczenia zniechęcają użytkowników, którzy tracą część funkcjonalności dobrze znanej z tradycyjnego odtwarzacza. Z perspektywy wydawców jest jednak jasne, że priorytetem są wyższe dochody z reklam, a nie wygoda widza.
Czy standardowy odtwarzacz jest rozwiązaniem?
Wprawdzie wydawcy mogą zdecydować się na powrót do standardowego odtwarzacza YouTube, co przywróciłoby brakujące funkcjonalności, ale w praktyce oznaczałoby to mniejsze zyski z reklam. Standardowy odtwarzacz podporządkowuje bowiem emisję reklam algorytmom YouTube, co często skutkuje niższymi stawkami dla właścicieli witryn.
Zatem, mimo że dostępne są rozwiązania kompromisowe, wydawcy preferują korzystanie z odtwarzacza PfP, aby zoptymalizować przychody. Niestety, oznacza to, że na razie użytkownicy muszą pogodzić się z brakiem pewnych funkcji, które wcześniej były standardem.
Co dalej?
Pomimo niezadowolenia części społeczności, decyzja YouTube wydaje się być przemyślanym krokiem w stronę ochrony swoich interesów i budowania lepszej współpracy z partnerami reklamowymi. Dla użytkowników oznacza to jednak konieczność dostosowania się do nowego sposobu korzystania z osadzonych wideo na stronach internetowych.
Jak wpłyną te zmiany w dłuższej perspektywie? Tego jeszcze nie wiadomo, ale jedno jest pewne – dynamiczny rozwój reklam i nowych modeli współpracy wydawców z YouTube będzie miał coraz większy wpływ na sposób, w jaki korzystamy z tej popularnej platformy wideo.